Bandyta, który zdobył wieczność. Drukuj
Wpisany przez TOMASZ32-VAD   
piątek, 26 kwietnia 2013 15:38

Wielu z nas doświadczyło lub doświadcza trudnych sytuacji, upadków, cierpienia spowodowanego lekkomyślnością, brakiem zastanowienia lub czynnikami nie zależnymi od nas. Po takich doświadczeniach często zastanawiamy się co mamy zrobić dalej w swoim życiu aby je odbudować, aby naprawić to co uczyniliśmy złego, aby choć na krótki czas życia zmienić swoje postępowanie i doświadczyć szczęścia.
Towarzyszą nam wtedy myśli, że nasze życie jest już całkiem przegrane, że tylko śmierć nam pozostała lub inne formy, nałogi, które mają nas odciągnąć od tych myśli.  Często też jesteśmy atakowani przez szatana, który przychodzi do nas w takich trudnych chwilach i próbuje nam uświadomić, że nie potrzebujemy pomocy Boga, nie potrzebujemy żadnych zmian, że sami sobie ze wszystkim poradzimy lub popycha nas do uwolnienia się od tego cierpienia, od tych wszystkich upadków podsuwając nam tez myśli samobójcze.

 

Przypominam więc to rozważanie dla wszystkich, którzy są pogrążeni w różnych nałogach, którzy upadli tak nisko lub zostali zepchnięci na margines życia, także dla tych, którzy popełnili różne złe uczynki włącznie z pozbawieniem życia innych, aby nie poddawali się tym wszystkim złym i podstępnym myślom, że Bóg już ich nie kocha, że mogą liczyć tylko na wieczne potępienie, że Bóg im nie wybaczy. TAK NIE JEST.

 

Jest jeszcze ktoś, kto dba o nas, jest jeszcze ktoś, kto pamięta i chce naszego dobra, dlatego warto jest walczyć i zwrócić się do Tego, który może wyprowadzić nas ze śmierci do życia.  Jezus Chrystus jest tym, który przychodzi aby uwolnić każdego i może każdego wyrwać z sideł zła. On jest ponad wszystkim, Jego Miłosierdzie jest wielkie - o czym przekonał się Dobry Łotr skazany na śmierć razem z Chrystusem.  Skorzystajcie z tego rozważania a także zachęcam do czytania Słowa Bożego, bo tam znajdziemy rozwiązanie problemów, tam znajdziemy źródło życia.

 

WSTĘP:  Redakcja Via Ad Deum

 

 

Jeden z powieszonych na krzyżu złoczyńców bluźnił Mu, mówiąc: „czy Ty nie jesteś Chrystusem? Wybaw siebie i nas!”. Drugi natomiast, upominając go, powiedział: „Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż ponosisz tę samą karę? My przecież sprawiedliwie zostaliśmy ukarani. Zasłużyliśmy na to. Ale On nic złego nie zrobił”. I dodał: „Jezu wspomnij o mnie, gdy wejdziesz do swego królestwa”. Odpowiedział mu: „Zapewniam Cię: Dzisiaj ze mną będziesz w raju”. (Łk 23, 39-43)
   

 

Dwaj bandyci ukrzyżowani razem z Jezusem. Patrząc „po ludzku” obydwaj to przegrani „pechowcy”, którzy już do niczego nie dojdą. Właśnie kończy im się życie, „gangsterka” im się nie udała, być może nie zdążyli się nawet nacieszyć wykwintnym jedzeniem, kobietami, życiem na „wysokich obrotach”.
   

 

Jeden z nich chce walczyć do końca. Nazywa Jezusa Chrystusem, czyli Pomazańcem Boga i chce żeby ratował siebie i jego. Chce za wszelką cenę nie dopuścić do swojej śmierci. Chce ratować swoje doczesne życie. Nie myśli o życiu wiecznym.
   

 

Drugi z kolei karci go. Staje w prawdzie o sobie i o tym, co zrobił. Jest pogodzony ze swoim losem i z konsekwencjami swoich czynów. Uważa Jezusa za Króla, który może go wprowadzić do życia po śmierci. Stawia na litość i miłosierdzie Jezusa. I wygrywa, bo sam Jezus zapewnia go, że dziś z będą razem w raju.
   

 

Ile razy czytam ten fragment Ewangelii, to przypomina mi się moja rozmowa z pewnym pacjentem z hospicjum. Miał na imię Adam. Miał, ponieważ już na pewno nie żyje. Umierał na raka pęcherza moczowego. Życiorys również miał barwny. Był „szefem” ochroniarzy w kilku kasynach. Jego żona zdradzała go, a potem rozwiodła się z nim. Gdy udało mu się wyleczyć z alkoholizmu, to związał się z dziewczyną dużo młodszą od siebie, która żyła na jego koszt. Potem przystał do pewnej złodziejskiej „drużyny”, przez co „zaliczył” więzienia w Polsce i w Austrii. Aż w końcu dowiedział się, że ma raka pęcherza i zostało mu kilka miesięcy życia.
   

 

Gdy go spotkałem w hospicjum, to chciał walczyć do końca o swoje doczesne życie zupełnie jak ten pierwszy łotr. Był samotny, bezradny, z bagażem swoich życiowych doświadczeń na sumieniu, z wyrokiem śmierci, który zgotowała mu choroba. Kiedy rozmawialiśmy razem, on opowiadał mi o swoim życiu, a ja mu wyjaśniałem ten fragment Ewangelii. Czy udało mi się pokazać mu jak zdobyć wieczność? Być może tak. Czy wykorzystał tą propozycję? Nie wiem. To było jego życie i jego wybór. Gdzieś w głębi ducha mam nadzieję, że poszedł drogą „dobrego łotra”. Zresztą i tak dowiem się wszystkiego od Boga po śmierci…
   

 

Przez chrzest zostaliśmy pogrzebani razem z Nim w śmierci po to, aby wejść w nowe życie, tak jak Chrystus został wskrzeszony dla chwały Ojca. Bo jeśli zostaliśmy złączeni z Nim przez śmierć podobną do Jego śmierci, będziemy także złączeni przez podobne zmartwychwstanie. (Rz 6, 4 n.)

 

 

AUTOR:  br. Euzebiusz

 

ŹRÓDŁO: