Każdego człowieka dotyka zranienie płynące z frustracji, rozczarowania, zmartwienia, nie doświadczenia w wystarczającym stopniu miłości rodziców. Dlatego doświadczamy potrzeby przebaczenia, aby żyć w pokoju wewnętrznym, spokoju sumienia, żyć w jedności z sobą oraz z innymi, a przede wszystkim, – aby „dać świadectwo Prawdzie”. Niejednokrotnie jesteśmy skazani na : ciągłe poczucie winy, pamiętanie urazów, życie przeszłością w takim jej wymiarze, na który ciągłe się nie zgadzamy, oraz pragnieniem zemsty. W tej sytuacji jedynie przebaczenie może nas uwolnić od żalu, niszczącego wolność wewnętrzną człowieka. Przebaczenie jest uzdrowieniem tego, co w człowieku chore: jego pamięci, uczuć, wyobraźni, pragnień. Pozostaje ono nadal najlepszym środkiem na przezwyciężenie niszczycielskiego urazu, który w sobie nosimy.
Osoba, która nie chce, lub nie może przebaczyć, nie jest w stanie dobrze żyć. Powracając przez swój żal do przeszłości, tym samym nie żyje chwilą obecną, a równocześnie zamyka się na przyszłość, będąc zasadniczo skupiona na dramatycznym wymiarze historii swojego życia. W taki sposób staje się ciężarem i źródłem kłopotów dla swoich najbliższych, a przede wszystkim dla samej siebie. Im więcej we mnie żalu, tym bardziej pogłębia się we mnie cierpienie, którego Bóg dla mnie nie chce. Istnieje potrzeba przebaczenia najpierw sobie, aby następnie przebaczyć tym, którzy mnie zranili.
Przebaczyć, to nie znaczy zapomnieć o tym, co bolesnego wydarzyło się w moim życiu. Gdy wspominam wydarzenia, które mnie bardzo zraniły, wraz z przebaczeniem, one przestają mnie boleć. Przypomnienie poniżenia, doznanego upokorzenia, – gdy przebaczę – nie będzie sprawiało bólu. W ten sposób uzdrowiona pamięć staje się wolna i może zaangażować się w sprawy służące mojej wewnętrznej wolności. Dotychczas, bowiem, przez życie w klimacie wewnętrznego żalu, człowiek był przede wszystkim skupiony na samym sobie, a tym samym niejednokrotnie nieświadomym, co dokonuje się w nim. Przebaczenie, zatem, nie wymaga wymazania z mojej pamięci doznanej krzywdy.
Nie można przebaczyć jedynie słowami, np.: „Przebaczam, nie wracajmy już do tego”. Wargi mówią: „przebaczam”, lecz jest to działanie nie skuteczne. Człowiek zraniony nie posiada w sobie pragnienia przebaczenia, a tym samym daru – by móc przebaczyć Bogu, bliźniemu, czy też sobie. Potrzeba prosić Boga, aby dał mi świadomość, do kogo odczuwam żal. Następnie podczas modlitwy, potrzeba powiedzieć Bogu, do: kogo czuję żal i dlaczego. Może taka modlitwa bardzo boleć. Wiedząc o tym, że nie ma we mnie pragnienia przebaczenia, proszę Boga, abym chciał przebaczyć tej osobie, do której odczuwam żal; abym chciał przebaczyć te sprawy, które owocują we mnie żalem.
Nie można tego aktu komuś nakazać, nie można człowieka do tego czynu przymusić. Można jedynie podprowadzić pod pragnienie przebaczenia, a ono samo jest darem Boga żyjącego w nas. Przebaczamy zarówno osobom żyjącym, jak i tym, które odeszły do wieczności. Przebaczenie nie oznacza uniewinnienia drugiego człowieka, czy też uwolnienia go od wszelkiej odpowiedzialności moralnej.
„Przebaczać”, oznacza – „dawać w pełni”, tak jak „wykończyć” oznacza – „czynić coś w pełni”. Zawiera ono w sobie pełnię, ponieważ jest wyrazem radykalnej miłości, która kocha mimo znoszenia zniewag. Okazanie takiej miłości wymaga sił duchowych przewyższających możliwości człowieka. Pierwszym krokiem na długiej drodze przebaczenia jest decyzja, aby się nie mścić, nie szkodzić tym, do których odczuwam żal. Przebaczenie musi przejść przez uświadomienie sobie tego, co się ze mną dzieje: w jakim stanie są moje uczucia, moja świadomość, moje myśli. Czym przede wszystkim żyję, co mnie najczęściej absorbuje, „spędza sen z powiek”, drażni, czego się boję, przed czym uciekam, co mnie najczęściej rozprasza, jakie treści najczęściej poruszam w dialogu z ludźmi przyjaźnie do mnie nastawionymi? Potrzeba odkrycia swego wewnętrznego ubóstwa: wstydu, poczucia odrzucenia, agresywności, zemsty, pragnienia skończenia z tym wszystkim. Przebaczenie innemu musi koniecznie przejść przez przebaczenie sobie samemu. Ważne jest i to, by dążąc do przebaczenia, nadal wierzyć w godność tego, który mnie zranił, gnębił czy zdradził. Możemy wówczas zamiast potwora, odkryć osobę wrażliwą i słabą, która jest zdolna do tego by się zmienić, jeżeli m.in. my sami damy jej taką szansę.
Owo przebaczenie, to nie tylko uwolnienie się od ciężaru własnego bólu, lecz również uwolnienie drugiego człowieka od ciężaru nieżyczliwości, osądu. Gdy przebaczam człowiekowi, tym samym czynię go godnym mojego zaufania. Nie zamykam przed nim przyszłości, lecz otwieram go na nią. Prawdziwe przebaczenie wymaga przezwyciężenia lęku przed kolejnym upokorzeniem, możliwością zranienia. Taki akt jest trudny, między innymi z tego względu, że my się boimy. Gdy przyznajemy się do zła, które popełniliśmy, odkrywamy miłość. Przebaczenie wyzwala. Spotykamy wiele osób niezadowolonych z siebie, ciągle coś opłakujących lub wspominających, wrogo nastawionych do samych siebie, a w konsekwencji niezbyt przyjaznych innym i Bogu. Tylko przebaczenie, które otrzymujemy od Boga, uspokaja nas wewnętrznie. Gdy nie wierzę, że mogę dostąpić przebaczenia, nie mogę być tym człowiekiem, który doświadczy tajemnicy pojednania. Jest to pierwszy i fundamentalny etap: pojednanie ze sobą! Prośba o przebaczenie Ojca, jest złożeniem naszego życia w jego ręce.
autor: ks. Józef Pierzchalski SAC
źródło:
|