Wtorek drugiego tygodnia Wielkiego Postu PDF Drukuj Email
Wpisany przez Beata   
poniedziałek, 09 marca 2020 18:31

Wtorek, 10 marca 2020 roku




II tydzień Wielkiego Postu, Rok A



Jezus w dzisiejszej Ewangelii przestrzega przed postawą faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Czyni to, ponieważ dostrzegł, że w ich postępowaniu nastąpił rozdźwięk pomiędzy zewnętrznymi oznakami religijności a prawdziwą wiarą. Gdyby w tłumie, do którego przemawiał Jezus, znaleźli się faryzeusze i uczeni w Piśmie, to mogliby poczuć się obrażeni. Pod względem znajomości świętych Pism i praktyk religijnych nie mogli sobie przecież nic zarzucić. Jednak Jezus dostrzega coś, czego, ze względu na swoją pychę i obłudę, nie są w stanie dostrzec. Jezus ukazuje, że prawdziwa wiara jest dopiero wtedy prawdziwa i pobożna, jeśli połączona jest z miłością do bliźnich, a nie jest tylko troską o własny interes i pozycję społeczną.

 

 

 

W swojej wypowiedzi Jezus wypomina faryzeuszom, że dbają jedynie o zewnętrzną formę okazywania swojej pobożności – ich strój, charakteryzujący się szerokimi filakteriami czy długimi frędzlami przy płaszczach, miał świadczyć o ich religijności. Mówiąc dzisiejszym językiem, dbali tylko o swój „pijar”. Tymczasem Jezus ma całkiem inną miarę prawdziwej pobożności. Jezus chce naszych dobrych uczynków, a nie pustych gestów. Bo jeżeli serce człowieka jest czyste, to nie potrzebuje specjalnych „dekoracji”, aby udowodnić to Bogu i innym ludziom.

Niezwykle ważne jest to prawo miłości, które przewyższa puste gesty. Zachowywanie tylko zewnętrznych zwyczajów i oznak religijności na nic się nie zda. Ks. Jerzy Langman, który w czasie II wojny światowej był więźniem niemieckiego obozu w Dachau, w swoim pamiętniku zanotował takie słowa:


„W czasie wojny w Niemczech katowano tysiące ludzi w obozach koncentracyjnych i odprawiano uroczyste nabożeństwa w świątyniach. Ludzie spieszyli na Msze św. do kościoła, przechodząc obojętnie obok więźniów, którzy wyciągali ręce po kawałek chleba czy kubek wody. Proboszcz robił skrupulatne ogłoszenia parafialne, ale słowem nie wspomniał o tym, by udzielić pomocy więźniom przebywającym przez jakiś czas w ich parafii.


Tak było w mieście Stamsried. Proboszcz, który przychodził do kościoła rano w niedziele, gdy nas prowadzono do ciężkiej pracy, był według wymagań prawa kanonicznego na pewno wzorowym człowiekiem. Widać to było choćby przy informacjach, jakie dawał od ołtarza wiernym. Wzorowo wydawał i wykonywał zarządzenia parafialne, jakie były wywieszone przy wejściu do kościoła. To prawda. Ale i to prawda, że jego parafianie nie wyszli do umierających ludzi, by im pomóc. Złowrogi był ten „religijny ordnung” – dokładność, skrupulatność, precyzja słów, a przy tym martwa definicja miłości bliźniego”.

W naszym życiu strzeżmy się postawy faryzeuszy. Kierujmy się bardziej miłością bliźniego niż pustymi frazesami i zasadami, które nie pozwalają nam w prawdziwy i nieobłudny sposób okazywać naszą religijność. W naszym życiu nie może być rozdźwięku pomiędzy zewnętrznymi oznakami pobożności a naszym codziennym postępowaniem. Nie może być tak, jak to opisywał XV-wieczny filozof Erazm z Rotterdamu: „Przestrzeganie ludzkich obrzędów stawia się wyżej niż zasady religii i etyki”.

Słowa Jezusa są rachunkiem sumienia dla każdego chrześcijanina. Warto postawić sobie dziś pytanie: Jakie są prawdziwe motywacje mojej wiary i religijności?

 

 

 

autor: o. Łukasz Baran CSsR Duszpasterz w Parafii Świętego Klemensa Hofbauera – Warszawa


źródło:


Poprawiony: poniedziałek, 09 marca 2020 21:29